Prowadząc lub rozpoczynając swoją przygodę z e-commerce (niezależnie czy mówimy o własnym sklepie internetowym, sprzedaży na Allegro, Amazonie, Ceneo.pl czy innej platformie) należy śledzić najważniejsze miary i współczynniki, które pokazują nam bieżącą i przeszłą kondycję naszego biznesu, pomogą nam porównać je z przeszłością.
W e-commerce najważniejszymi współczynnikami i miarami są:
- współczynnik konwersji, CR (od ang. Conversion rate) – czyli jaki % ludzi kupuje względem ilości osób oglądających naszą ofertę. Oblicza się ją przez podzielenie ilości transakcji/zakupów przez ilość sesji na stronie lub odsłon oferty (w przypadku Allegro czy Amazona). Warto go śledzić, aby określić, czy jest na odpowiednim poziomie, czy rośnie, maleje, jak wygląda względem średniej rynkowej itp.
- średni koszyk (w systemach pokazywany jako „śr. wartość zamówienia” czy AOV czyli Average Order Value) – czyli jaką średnią kwotę zostawia u nas klient podczas zakupów. W zależności od ceny jednostkowego produktu oraz średniej ilości produktów (lub sztuk produktów) w zamówieniu, może on mieć wartość kilkunastu złotych jak i kilkuset czy kilku tysięcy złotych.
- ilość sesji/wizyt – czyli ilu ludzi (a dokładniej ciasteczek lub przeglądarek, bo jeden użytkownik może wchodzić na stronę lub ofertę z kilku urządzeń lub w trybie incognito)
- przychód na wizytę – czyli ile średnio rpzychodu przynosi nam jedna wizyta użytkownika
- przychód na użytkownika – czyli ile średnio przychodu przynosi nam jeden użytkownik (rozumiany jako ciasteczko/przeglądarka lub adres e-mail lub inny jednoznaczny identyfikator użytkownika) wbadanym okresie czasu
- LTV czyli Life Time Value czyli wartość kupującego – czyli ile przychodu łącznie przynosi nam jeden kupujący w badanym czasie. Możemy LTV liczyć dla każdego użytkownika osobno lub wyliczać średnią dla wszystkich kupujących.
- koszt konwersji – czyli ile średnio kosztuje nas 1 transakcja uwzględniając koszt marketingu (czy to kampanii Google Ads, Facebook Ads, Allegro Ads, SEO czy innej płatnej działalności marketingowej)
- zwrot z inwestycji, ROI lub ROAS (od ang. Return On Investment czyli zwrot z inwestycji) czyli jak nasze płatne działania marketingowe przekuwają się na przychód. ROI lub ROAS są liczone różnie w zależności od narzędzi lub wybranej metodologii. Można dzielić przychód przez koszty – wtedy mamy informację o tym, ile złotych przychodu przynosi nam 1 wydana złotówka na reklamę lub można podzielić przychód po odjęciu kosztów przez koszt, aby otrzymać przychód po odliczeniu kosztów reklamy.
- CTR – czyli klikalność naszych reklam, bannerów, naszego linka w wyszukiwarce Google itp. Liczy się ją przez podzielenie ilości kliknięć w reklamę przez ilość wyświetleń reklamy. Jeśli CTR jest zbyt niski, oznacza, że trafiamy do nieodpowiednich odbiorców lub reklama jest słaba (pod względem treści, oferty względem konkurencji, wyglądu gdy mowa o bannerach itp.). Gdy CTR jest zbyt wysoki a współczynnik konwersji zbyt niski – też niedobrze, bo oznacza że albo za dużo obiecujemy w reklamie, albo oferta lub strona, do której kierujemy użytkowników jest słaba (za wolno się ładuje, za drogo, za słaby opis, słabe zdjęcie i dziesiątki innych przyczyn).
- koszt marketingu – czyli koszt poszczególnych kampanii – reklam Google Ads, na Facebooku, na Allegro, Amazonie, działań SEO, wysłanych newsletterów, maili, SMSów itp.
- średni czas na stronie – czyli jak długo użytkownik przebywa na naszej stronie (liczone od pierwszej, do przedostatniej odsłony, chyba że zmodyfikujemy domyslny sposób zliczania tego w Google Analytics). Zbyt krótki czas na stronie może być niepokojący i warto zbadać jego przyczyny.
- średnia ilość odsłon – czyli ile podstron ogląda średnio użytkownik. Zbyt niska ilość powinna niepokoić, bo może oznaczać, że kierujemy złych odbiorców na stronę lub nasza oferta jest słaba albo strona niewygodna.
Jak widać mamy mnóstwo miar do śledzenia, mamy również wiele źródeł tych danych (np. Google Analytics, Google Ads, Facebook Ads, dane z CRM/sklepu internetowego, poszczególnych systemów reklamowych i sprzedażowych). Jak więc śledzić je, tak aby nie spędzać nad tym zbyt dużo czasu, ale jednocześnie trzymac rękę na pulsie? Warto zebrać najważniejsze miary i KPI w jednym miejscu, na dedykowanym dashboardzie czyli odświeżającym się raporcie, w którym będziemy widzieć wszystko to, co jest nam potrzebne, bez potrzeby grzebania w każdym z narzędzi z osobna. taki dashboard można przygotować w kilku narzędziach, np.
- Google Data Studio – darmowy, ale podłączenie niestandardowych źródeł (innych niż narzędzia Google i proste pliki) będzie wymagać inwestycji w zewnętrzne płatne connectory zbierające dane z pozostałych źródeł. Ma też ograniczoną ilość wykresów i wizualizacji, więc w przypadku dużej ilości danych do pokazania na jednym wykresie, będzie niewystarczający.
- Microsoft PowebBI – bardzo rozbudowane narzędzie, dostępne zarówno w wersji bezpłatnej (gdy nie udostępniamy raportów na zewnątrz i wystarczy nam ręcznie odświeżanie danych) i płatnej (gdy chcemy udostępniać raporty innym osobom, zapewnić automatyczną aktualizację danych)
- Microsoft Excel z dodatkowymi płatnymi dodatkami, które ściągną nam dane z różnych źródeł.
Jeśli chcesz, abyśmy przygotowali dla Ciebie taki dashboard, napisz do nas z prośbą o wycenę (doradzimy lepsze i tańsze rozwiązanie dla Ciebie).
Jeśli chcesz nam powierzyć audyt Twoich najważniejszych miar lub je poprawić, również napisz do nas.
A Ty jak i czym mierzysz kondycję swojego biznesu? Napisz w komentarzu.